łódź przeżywa swoje prawdziwe "pięć minut" rozwoju po wielu latach zupełnego zastoju;
Podziemny dworzec kolejowy łódź fabryczna, oceniany wręcz jako megalomański i zbyt wielki ma zapewnić miastu impuls po połączeniu go tunelami podziemnymi z zachodnią nitką linii kolejowej i dworcem łódź Kaliska a w samym mieście wyrosły pierwsze większe od wielu lat biurowce, rosną tez apartamentowce a stara tkanka miejska nabiera kolorytu.
Nadbudowuje się także niektóre kamienice stromym dachem z poddaszami lub dodatkowym piętrem by zyskać na przestrzeni. Powstają skwery i pseudo-deptaki ładnie zadrzewione i ozdobione stylizowanymi na stare latarniami oraz pozostałą "mała architekturą".
Miasto przeżywa widoczny remanent na który czekało praktycznie od dekad.
Jednak nie wszystko wygląda tak wspaniale od zaplecza...
Kamienic jest w Łodzi kilka tysięcy (nie wiem czy da się znaleźć jakieś jednoznaczne źródło dokładnie określające ta liczbę z uwzględnieniem chociażby tylko zabudowy typowo kamienicznej przedwojennej). Wiadomo że niemal tysiąc (!) z nich ma stan bardzo zły, zdaniem ekspertów kwalifikuje się wręcz do wyburzenia.
Dekady zaniedbań zrobiły swoje jednak dziś można odnieść wrażenie, że kamienice ,które dałoby się odratować chętnie są wyburzane pod nowe inwestycje. Nowy dworzec także musiał wedle planów ustąpić miejsca staremu budynkowi ale czy aby na pewno nie dało się wkomponować starego w nowe?
To może typowe dla miast, które mają nadmiar pewnego rodzaju zabytkowej tkanki choć w przypadku samych kamienic ogromnym problemem pozostaje wciąż kwestia własności prywatnej a raczej wyprzedaży kamienic przez miasto, niekiedy bez zapatrywania się na los lokatorów. Miasto remontuje ale jednocześnie pozbywa się kamienic i dzieje się tak w sumie niezależnie od tego kto jest prezydentem lub kto ma większość w radzie miasta.
To problem ogólnokrajowy; brak przepisów, które dawałyby zatrzymania tzw.*zwrotów kamienic lub zachęciły miasto jednak do niepozbywania się tego co najcenniejsze bo wiadomo, że nad budynkami w rękach prywatnych miasto w praktyce nie ma kontroli.
*Właścicieli kamienic wywłaszczano w dobie tzw PRL-u, który jak wiadomo był czasem całkowitej podległości Polski pod Związek radziecki.
Skoro polskie władze nie wydawały takich decyzji suwerennie to skąd wogóle przymus oddawania przez polskie miasta tego co właścicielom odebrał rząd innego niż Polska kraju?
To takie proste jednak nikt w parlamencie tematu nie podejmuje.
Tymczasem do Łodzi najpewniej rekordzistki w ilości kamienic w Polsce, należy już tylko ok 25% starej tkanki miejskiej.
Ps: Foty się pomieszały ale uznałem ,że taki zupełny miks nawet ciekawiej zobrazuje treść.
Komentarze
Prześlij komentarz